piątek, 21 grudnia 2012

Koniec swiata p.Dziejku .....

..... i to straszliwy!
Wymyslilam sobie, ze skoro ma byc koniec swiata, to zrobie sobie wolne w pracy.
Wyspie sie, wypoczne ..... bo "w daleka podroz" nalezy wyruszac swiezym i wypoczetym.
A jak nie bedzie konca swiata do godz. 12.12 to ....... wyspana, wypoczeta zabiore sie za swiateczne wypieki, bo to juz najwyzsza pora.

O barbarzynskiej godzinie 07.15 rozdzwonil sie telefon. Dzwonil tak przerazliwie i tak dlugo, ze nie sposob bylo nie zwlec sie z loza i wyruszyc na jego poszukiwanie, bo naturalnie nie znajdowal sie tam gdzie byc powinien.
I gdy juz po intensywnych poszukiwaniach odnalezlismy to "skrzeczace ustrojstwo" to zapanowala przerazliwa cisza. Przecieralam zaspane oczy i sztywnymi paluszkami odszukalam numer osoby, ktora byla w wielkiej potrzebie kontaktu ze mna.

"Dyrdnelam" ........ i po drugiej stronie uslyszalam zalamany glos mojej pracowej kolezanki, ktora przerazona wyjasniala, ze ........... przez przypadek nacisnela zly guzik:(

...... i z mojego wypoczynku ............. guzik .... guzik z petelka!!!, ale za chwile zabiore sie za makowce.

Mysle, ze zdaze z moimi wypiekami, bo to w koncu "najkrotszy" dzien w roku;)))

W moim raju - Lapponii,  sloneczno wzeszlo o godz. 10.24,  zajdzie  o 13.09 i dzien trwa 2 godz. 44 min

w Värmlandii, gdzie obecnie przebywam:  wzeszlo o  09.02    zajdzie o  15.07,  dzien bedzie trwal  6 godz i 4 min.
i dla porownania w  .....
Warszawie   wzeszlo o 07.42 , zajdzie o. 15.25 i dzien bedzie trwal  7 godz. 43 min.

To dzisiaj, ale juz 1 stycznia bedzie widoczna roznica w dlugosci .... bo w raju przybedzie az 19 min, w Värmlandii  11 min , a w Warszawie ......... tylko 5 min.

1 komentarz:

  1. :)Minęła 10:00, mija 12:12 no trudno końca świata brak, trzeba się ogolić, zaraz przyjdzie wnuczka pomagać w robieniu gołąbków na Wigilię.Za oknem -8 przez chwilę świeciło słoneczko,pruszy bardzo drobny śnieg.

    OdpowiedzUsuń